Asset Publisher Asset Publisher

Trujący barszcz

Barszcz Sosnowskiego. Dlaczego groźny? Jak z nim walczyć? Dowiedz się więcej w artykule!

 

 

 

Barszcz. Przez nas Polaków jednoznacznie kojarzony z pyszną zupą, szczególnie w wigilijnym wydaniu. Jednak w świecie botanicznym oznacza cały szereg roślin należących do selerowatych, m in. barszcz karpacki, barszcz zwyczajny, barszcz kosmaty, owłosiony, palmowy, wełnisty. To też barszcz Sosnowskiego i Mantegazziego. Te dwa ostatnie trujące i bardzo niebezpieczne.

 

Barszcze to byliny o baldachowatych kwiatostanach, mające dość szerokie spektrum występowania. W naszej florze najpopularniejszym przedstawicielem tego rodzaju jest barszcz zwyczajny (Heracleum sphondylium L.), częsty na całym niżu gatunek łąkowy. Używano go jako surowca zielarskiego, a nawet do jedzenia. Pisał o nim w XVI wieku Szymon Syreński1: „(…) Do lekarstwa i stołu użyteczny jest bardzo smaczny. Tak korzeń jako i liście. Acz korzeń tylko do lekarstwa użyteczniejszy jest, liście zaś do potraw. (...)”. Barszcz zwyczajny doczekał się też wzmianki Marcina z Urzędowa2 w Herbarzu Polskim: „Gdy barszcz kwaszą po polsku, dobrze ij pić w febrach, gorączkach, w pragnieniu, albowiem pragnienie i kolerę uśmierza i chciwość jedzenia pobudza swą przyprawą. (...)”.

Ale niestety w wyniku działalności człowieka w naszej rodzimej florze pojawiły się też barszcze niezbyt pożądane. Pierwszy z nich, barszcz Mantegazziego (Heracleum mantegazzianum Somm. et Lev.), zwany też barszczem kaukaskim, pojawił się w Europie Zachodniej już w XIX wieku jako roślina ozdobna. Już w 1828 roku stwierdzono w Anglii jego pierwszą zdziczałą populację, natomiast w Polsce zaobserwowano go w latach 70-tych XX wieku. Występuje głównie w zachodniej części Polski, na terenie Roztocza na pewno go nie spotkamy. Spotkamy jego równie toksycznego kuzyna czyli…

Barszcz Sosnowskiego (Heracleum sosnowskyi Manden.) sprowadzono do naszego kraju w latach 50-tych XX wieku. Według ówczesnych naukowców ten gatunek rokował świetnie jako roślina pastewna. Szerokie spektrum warunków w których mógł rosnąć, możliwość produkcji kiszonek a przede wszystkim wysoka wydajność sprawiły, że zaczął być wprowadzany do Państwowych Gospodarstw Rolnych w całym kraju. Wtedy wyszły już pierwsze wady barszczu. Po pierwsze, grube łodygi, z którymi nie dawały sobie rady kombajny. Niesamowita ekspansywność sprawiająca, że rozsiewał się dookoła. No i toksyczność. Ludzie pracujący przy uprawach zaczęli cierpieć od oparzeń. Postanowiono zlikwidować uprawy, jednakże było już za późno. Barszcz „zbiegł” z pól na łąki i nieużytki. Niesamowita ekspansywność połączona z masową produkcją nasion (jeden osobnik produkuje ich tysiące) spowodowała, że inwazji nie dało się powstrzymać. Do dziś, pomimo podejmowanej z nim walki, dalej rozwija się w naszej florze, wypierając rodzime rośliny.

 

 

Jak truje barszcz? Zarówno u h.mantegazzianum jak i h.sosnowskyi mechanizm jest bardzo podobny. Rośliny te produkują furanokumaryny3. Znajdują się one w soku, szczególnie na włoskach gruczołowych łodygi i liści. Furanokumaryny w kontakcie ze skórą, przy obecności światła słonecznego powodują oparzenia II-go i III-go stopnia. Ponieważ objawy poparzeń pojawiają się nawet po kilku godzinach, często osoby mające kontakt z rośliną narażone są na wielogodzinną ekspozycję. Stąd też poparzenia od barszczu często są bardzo rozległe. Miejsca poparzone ciemnieją i goją się od kilku miesięcy nawet do kilku lat. Istnieją też badania potwierdzające kancerogenne właściwości furanokumaryn.

Nie tylko kontakt z sokiem barszczu jest niebezpieczny. Groźne jest już samo przebywanie w pobliżu rośliny. Podczas upalnych dni, gdy wilgotność powietrza jest odpowiednio duża rośliny poprzez włoski gruczołowe wydzielają furanokumaryny do otoczenia. Zatem nie trzeba nawet dotykać barszczu, wystarczy być w złym miejscu o nieodpowiednim czasie by zostać poparzonym.

 

Do dziś nie wymyślono efektywnej metody walki z trującymi barszczami. Ogromna zdolność roślin do regeneracji i gigantyczna ilość nasion wymuszają skoordynowane i kompleksowe działania na dużą skalę. Z uwagi na to, że barszcze są roślinami monokarpicznymi4, dobrą metodą jest ścinanie ścinanie pędów kwiatostanowych podczas pełni ich kwitnienia. Jednak aby zlikwidować daną populację potrzeba wieloletniego, konsekwentnego działania, gdyż przeoczenie nawet kilku kwiatostanów będzie skutkować regeneracją populacji. Stosuje się też herbicydy, dosyć skutecznym są preparaty zawierające glifosat5. Po zniszczeniu roślin warto zastosować na powierzchni głęboką orkę, gdyż w glebie znajdują się dziesiątki lub setki tysięcy nasion. Dopiero połączenie metod chemicznych z mechanicznymi przynosi dobre efekty, jednakże jest to bardzo czasochłonne i kosztowne.

 

Na Roztoczu wiele jest miejsc, gdzie trujące barszcze zaznaczają swą obecność właśnie teraz, kwitnąc w drugiej połowie czerwca ogromnymi baldachami. Zalecamy najwyższą ostrożność w przypadku napotkania barszczu Sosnowskiego. Mimo iż imponuje rozmiarami, to naprawdę bardzo niebezpieczna roślina i nie warto ryzykować swojego zdrowia, a nawet życia!

1Szymon Syreński, Syreniusz (ur. około 1540 roku zm. w 1611 r.) - profesor Akademii Krakowskiej, lekarz, botanik, twórca ilustrowanego Zielnika o roślinach użytkowych.

2Marcin z Urzędowa (ur. około 1500 r. zm. w 1573 r.) - botanik, zielarz, ksiądz i lekarz, autor encyklopedii Herbarz Polski to jest o przyrodzeniu ziół i drzew rozmaitych i inszych rzeczy do lekarstw należących księgi dwoje.

3Furanokumaryny – organiczne związki chemiczne pochodzenia naturalnego, pochodne kumaryny.

4Rośliny monokarpiczne – rośliny, które w swoim cyklu życiowym zakwitają tylko raz, a po rozsianiu nasion obumierają.

5Glifosat – organiczny środek chemiczny z grupy fosfonianów; składnik niektórych nieselektywnych herbicydów.