Husarskie skrzydła nad Siedliskami
Mała wieś, przytulona do granicy Polski. Ciche i senne rozstaje dróg. Na nim stary, pomnikowy dąb...
Dąb który pamięta czasy, gdy w Siedliskach rodzili się i umierali książęta.
A na dębie kapliczka. Drewniana, niepozorna, lekko wyblakła już latami, które przeminęły.
Kapliczka, która ma niesamowitą historię.
Jesień roku 1672 nie była spokojną jesienią dla mieszkańców. Zbliżały się czambuły tatarskie, paląc, rabując i biorąc obywateli Rzeczypospolitej w niewolę. Zapewne każdego dnia z obawą patrzono na południowy wschód, szukając zwiastunów niedoli, dymów palonych wsi znaczących czernią błękitny nieboskłon.
Mieszkańcy Siedlisk ujrzeli je w końcu, niczym kruki niosące złą wiadomość. Początkiem października zwaliły się tu czambuły tatarskie pod wodzą samego Azameta Gereja, syna tatarskiego chana. Wybiła godzina trwogi na okoliczne sioła i przysiółki.
Właśnie wtedy, gdy opłotkami mignęły małe, stepowe konie, gdy dym i swąd palonych chałup rozniósł się w dolinie… Na wieś, niczym jastrzębie, spadli jeźdźcy. Z biało-czerwonymi proporcami u długich lanc. To wojska hetmana Sobieskiego przybyły na odsiecz. W chwili największej potrzeby oddział rotmistrza Atanazego Miączyńskiego starł się z podjazdem tatarskim, roznosząc wrogów w pył. Wieś została ocalona.
Polskie wojsko rozłożyło się obozem nieopodal wsi, przy przysiółku Jalinka. Tam też, 5 października 1672 roku odprawiono mszę świętą, dziękując za zwycięstwo nad czambułami tatarskimi. Jako ołtarz do mszy posłużył obraz Matki Boskiej Nieustającej Pomocy. Wojsko zostawiło go ruszając dalej, zawieszając go jako kapliczka na wiekowym dębie nieopodal obozu.
To tylko część niezwykłej historii kapliczki w Siedliskach. Od tego czasu przez lata odprawiano mszę przy kapliczce, właśnie na cześć i pamiątkę wygranej bitwy i żołnierzy, którzy ocalili wieś. W 1910 roku stała się rzecz straszna. Dąb stanął w płomieniach. Kapliczka, całe szczęście, cudownie ocalała. Właściciel majątku Siedliska, książę Paweł Sapieha przeniósł ją na inny dąb, ten który rósł w miejscu historycznej bitwy. A kapliczka wisi tam do dziś.
O całej tej historii dowiedział się Bogusław Łyszczarz, leśniczy leśnictwa Siedliska.
Jako że kapliczka stoi na gruncie administrowanym przez nadleśnictwo Tomaszów, o sprawie leśniczy poinformował nadleśniczego Leszka Dmitrocę. Decyzja była oczywista. Stawiamy tablicę pamiątkową, która będzie opowiadać turystom o tej niezwykłej historii. O sprawie wiedzieli też mieszkańcy siedlisk, tak jak urzędnicy gminy Lubycza Królewska, do której należy sołectwo w Siedliskach. Powstała piękna inicjatywa, aby powrócić do tradycji sprzed lat, aby przypomnieć wydarzenia sprzed trzech i pół wieku. Aby przybliżyć ludziom piękno i wyjątkowość polskiej husarii i kawalerii w miejscu, gdzie jej obecność zapisała się tak wspaniałymi literami.
Nadszedł szósty października. Obchody tej wspaniałej rocznicy rozpoczęły się w siedliskim Muzeum Skamieniałych Drzew. Na uroczystość przybył Jakub Czekaj, potomek rodu Sapiehów. Kontynuuje on wspaniałe tradycje rodziny, będąc dowódcą Szwadronu Przybocznego przy Prezydencie RP muzeum Łowiectwa i Jeździectwa w Łazienkach Królewskich. Pan Jakub ofiarował muzeum niezwykłe eksponaty – portrety przodków, Pawła1 i Alfreda2 Sapiehów, a także mundury kawaleryjskie: polski kawaleryjski z 1920r, austro-węgierski z okresu I Wojny Światowej oraz polski mundur oficera kawalerii z 1939 roku.
Po przekazaniu wspaniałych darów na ręce leśniczego Bogusława Łyszczarza wszyscy udali się do kościoła parafialnego pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Siedliskach. Tam została odprawiona msza, którą koncelebrowali: proboszcz Siedlisk ks. Krzysztof Szynal, kapelan 9 Pułku Ułanów Małopolskich ks. Błażej Górski (proboszcz parafii pw. Matki Bożej Królowej Polski w Zwierzyńcu) oraz redaktor Katolickiego Radia Zamość ks. Mariusz Pastuszak.
Po mszy wszyscy udali się do słynnej już kapliczki, aby dokonać uroczystego odsłonięcia tablicy. Odsłonięcia dokonali: burmistrz Lubyczy Marek Łuszczyński, wicestarosta tomaszowski Jarosław Korzeń i nadleśniczy Nadleśnictwa Tomaszów Leszek Dmitroca.
Po uroczystości wszyscy udali się na plac przed leśniczówką Siedliska, by rozgrzać się w ten chłodny dzień miską grochówki strażackiej, podziwiać kowalskie kunszty słynnego kowala Waldemara Kolasy, a przede wszystkim by podziwiać fenomenalny kunszt jeździectwa przygotowany przez Sandomierski Ośrodek Kawaleryjski. Wszyscy na żywo mogli zobaczyć wspaniałą husarię, według wielu historyków najwspanialszą i najskuteczniejszą formację kawaleryjską w historii świata. Tam wszyscy mogliśmy na żywo podziwiać to, co dane było mieszkańcom Siedlisk zobaczyć trzysta czterdzieści siedem lat temu, kiedy to husarskie skrzydła przyniosły pomoc i ratunek.
Mamy nadzieję, że niedzielne wydarzenie zagości na stałe w kalendarzu lokalnych imprez. Dziękujemy wszystkim zaangażowanym, którzy pomimo niesprzyjającej aury pomogli w organizacji tak wyjątkowej imprezy. Pomimo tego, że to wszystko skończyło się zaledwie wczoraj, już rośnie w nas uczucie tęsknoty. Za szwoleżerami, za końmi, za proporcami powiewającymi na wietrze…
Mamy nadzieję, do zobaczenia za rok!
1Paweł Maria Sapieha (1900-1987) – urodzony w Siedliskach, oficer Wojska Polskiego, walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Uczestniczył i został ranny w bitwie pod Komarowem. Po II Wojnie Światowej wyemigrował na zachód, jednak nigdy nie utracił kontaktów z krajem, pomagając w wielu opracowaniach historii własnego rodu.
2Alfred Sapieha (1896-1916) – starszy brat Pawła, służył podczas I Wojny Światowej w armii austro-węgierskiej w stopniu chorążego. Zginął dowodząc ogniem artylerii konnej w bitwie pod Sapanowem (koło Krzemieńca) w 1916 r.