Asset Publisher
Wirusowy armagedon
Afrykański wirus wędruje wciąż wgłąb naszego kraju. Chcesz dowiedzieć się więcej na jego temat? Zapraszamy do przeczytania artykułu!
Wirus.
Zakaża przez bezpośredni kontakt z zarażonym. Przez wodę. Skażone pożywienie. Przez gryzonie, psy i koty. Nawet przez narządzia, samochody, źdźbło trawy na butach. Zaczyna się utratą apetytu, ogólną apatią. Pierwszym widocznym objawem jest gorączka. Ponad 40 stopni. Następne stadium. Zaczynają być widoczne krwawe wybroczyny na skórze. Później zasinienia na ciele, wymioty, krwawa biegunka. Śmierć w 4-5 dni od początku infekcji.
Umieralność podczas ostrego zakażenia 100%. To więcej niż wirus Ebola.
Brzmi jak scenariusz kolejnego postapokaliptycznego filmu?
A może jakiś śmiertelny wirus uciekł z tajnego laboratorium? Nie.
To afrykański pomór świń, w skrócie ASF.
Nazwa pochodzi od angielskiej nazwy choroby: African Swine Fever, czyli w dokładnym tłumaczeniu Afrykańska Gorączka Świń. Zapewne domyśliliście się już, że atakuje właśnie świnie domowe (Sus strofa f.domestica). Ale nie tylko. Wirus atakuje też inne gatunki z rodziny świniowatych, na przykład guźce (Phacochoerus sp.), dzikany (Potamochoerus sp.), dzikacze (Hylochoerus meinertzhageni) oraz… naszego rodzimego dzika (Sus strofa). Dzikana, dzikacza czy guźca w naszym kraju nie uświadczycie, ale dzika i świnię domową już tak. Szczególnie dziki w ostatnich latach przestały być niezwykłym widokiem. Afrykański pomór świń atakujący nasze rodzime świniowate to narastający problem dla naszych hodowców i służb weterynaryjnych.
Skąd i dlaczego?
Jak sama nazwa wskazuje, wirus pochodzi z Afryki. Regionem, skąd pochodzi, czyli gdzie występował w naturalnych warunkach, jest Afryka subsaharyjska. Całe zamieszanie z ASF rozpoczęło się od pierwszych lat XX wieku i epidemii innego wirusa. Wcześniej w Afryce hodowano głównie bydło, a trzoda chlewna była tylko małym procentem produkcji mięsa w ówczesnych krajach. Właśnie na początku ubiegłego wieku w tym regionie krwawe żniwo wśród bydła zebrał wirus księgosuszu (Typhus bovum contagiosus). Afrykańscy hodowcy po gigantycznych stratach przestawili produkcję, sprowadzając ogromne ilości świń, głównie z Europy. Oczywiście ówczesne hodowle były w większości otwarte, co w końcu spowodowało, że wirus „przeskoczył” z lokalnych, dziko żyjących świniowatych właśnie na świnię domową. Pierwsze odnotowane przypadki choroby podobnej do ASF pochodzą już z 1907 roku. W latach siedemdziesiątych pojawił się na Karaibach i Ameryce Południowej, ale udało się go zatrzymać w początkowej fazie epidemii. Obecna wędrówka wirusa zaczęła się w 2007 roku na Kaukazie (Gruzja, Armenia, Azerbejdżan), i przez Rosję kontynuuje swój śmiertelny marsz na zachód. W 2012 roku został odnotowany na Ukrainie, w 2014 na Litwie i w Polsce. Zerknijcie na aktualną mapę ognisk i przypadków ASF w naszym kraju (wrzesień 2017):
Co to w ogóle jest?
Wirus ASF jest dużym, ikosaedralnym wirusem o podwójnej nici DNA z genomem zawierającym 150 różnych genów, wykazującym podobieństwa do innych dużych wirusów, m.in. poksywirusów czy mimiwirusów. Coś Wam to mówi? Nam też niewiele. Zatem opuścimy meandry wirusologii, zajmując się bardziej przydatną dla zwykłego człowieka wiedzą. Całe szczęście, wirus ASF jest NIEGROŹNY DLA CZŁOWIEKA oraz innych zwierząt domowych. Na pewno wielu z Was kamień spadł z serca, ale mamy mniej pomyślne wieści. Wirus jest niesamowicie odporny. Cytując prof. dr hab. Zygmunta Pejsaka z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego, wirusa nie zabija ani wędzenie, ani peklowanie, ani mrożenie wieprzowiny. W mielonym mięsie przeżywa do 30 dni, a w mrożonym prawie 3 lata! Nawet w glebie potrafi przeżyć do 7 miesięcy. Dodajmy do tego drogi infekcji, o których wspomnieliśmy na początku. Przez pokarm, pasze, wodę, Były nawet przypadki nawrotu wirusa przez złą dezynfekcję chlewni, czy zainfekowania świń skażonym sianem z łąki! Co najgorsze, nie ma na niego szczepionki. Gdy złożymy te wszystkie elementy układanki, okazuje się, że jedyną skuteczną metodą walki z wirusem ASF jest likwidacja wszystkich świń w okolicy pojawienia się choroby. To jako jedyne skutecznie hamuje dalsze postępy wirusa. W przypadku dziko żyjących świniowatych, czyli naszego dzika, skutkuje tylko znaczna redukcja populacji, ograniczająca wzajemne zarażanie się osobników.
Niecodzienny widok w lesie.
W naszym kraju istotnym wektorem choroby są dziki. Ich populacja w ostatnich latach jest bardzo duża, narzekają na nie rolnicy. Właśnie to sprawia, że wirus ma ułatwioną drogę przenoszenia się. Wciąż odkrywane są nowe ogniska choroby. W lecie 2017 roku odnaleziono już przypadki padłych dzików pod Grajewem, Sokołowem Podlaskim i na południe od Włodawy. Nie dotarliśmy do danych na temat rozwoju choroby na Ukrainie, istnieje więc zagrożenie pojawienia się ASF i w południowo-wschodniej Polsce. Co wobec tego? Dnia 28 lipca 2017 roku Dyrektor Generalny Lasów Państwowych wydał zarządzenie nr 26, dotyczące właśnie zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusa ASF. Obliguje ono nadleśnictwa znajdujące się w strefie WAMTA (Wider Area of Medium Term Actions) do monitoringu i rejestracji padłych dzików lub ich szczątków. Skutkuje to szczególnym wyczuleniem leśników na przypadki padłych dzików, a także organizacją szeroko zakrojonych poszukiwań wespół z myśliwymi oraz pracownikami Zakładów Usług Leśnych. Wielu z Was, którzy wybrali się na wrześniowe grzybobranie zdziwił zapewne widok tyraliery ludzi, przeczesujących las. Niestety nie w celu znalezienia rekordowych borowików. Nasze lasy także znajdują się w strefie WAMTA. Pod koniec września organizowaliśmy poszukiwania już drugi raz. W akcji brało udział 425 osób (w tym 198 myśliwych), które w sześć dni przeczesały ponad 17 000 hektarów lasu w poszukiwaniu martwych dzików. Żadnego ogniska choroby, całe szczęście nie znaleziono.
Reaguj!
Rolnicy. Mieszkańcy wsi. Grzybiarze. Leśni spacerowicze. Wszyscy możecie pomóc. W jaki sposób? W dzisiejszych czasach każdy ma telefon. W przypadku gdy napotkacie w lesie martwe dziki, prosimy Was o kontakt. W przypadku gdy natraficie na takie znalezisko, dajcie znać lokalnemu leśnikowi (link do kontaktów TUTAJ). Nie pozwólmy temu okrutnemu wirusowi rozprzestrzenić się w naszym kraju! Życzymy sobie i Wam, obyśmy nie znaleźli na naszym podwórku ogniska tego paskudnego patogena. W przeciwnym wypadku nasze tłuste świnki i piękne dziki czeka istny wirusowy Armagedon…